Crème brûlée
Ostatnie dni, to dla mnie czas przygód, dobrych okazji,
świetnej zabawy oraz zmiany myślenia na lepsze i szersze horyzonty. Ale o tym
wkrótce...
O tym deserze chyba nieliczni nie słyszeli, ale zapewne
wielu nie robiło, tak jak i ja do niedawna. Wszystko zostało wyjaśnione za
sprawą palnika, który przesądził o
mojej, mogę tak już przyznać, udanej próbie zrobienia tego francuskiego kremu, na bazie
żółtek i śmietanki.
Nie tak dawno stwierdziliśmy z tatą, że na deser po
obiedzie (jeśli w ogóle wchodziłby w grę) nie wyobrażamy sobie dodatkowo
sycącego ciasta, a właśnie taki ‘lekki’ deser, mogą być też wszelkie musy, lody
i tiramisu też by przeszło ;)
Crème brûlée, to świetne uzupełnienie dobrego, może nawet
uroczystego obiadu, bo na co dzień nie wpasowuje mi się w kanon słodkości, jest
zbyt celebracyjny. Jednak taka celebra, podpalanie i pukanie w karmelizowaną
skorupkę, sprawia niebywałą radochę, a deser znika w oka mgnieniu. Jest jak
balsam na podniebienie, o wyważonej słodyczy.
/z przepisu Malgosimi/
/z przepisu Malgosimi/
Składniki (6 porcji):
500 ml śmietanki 30%
6 żółtek
1/4 szklanki cukru
1 laska wanilii
+ ¼ szklanki cukru brązowego, do karmelizowania
Rozgrzać piekarnik do 100 st. C
W rondelku z grubym dnem zagotuj na małym ogniu
śmietankę, cukier i wanilię nakrojoną wzdłuż, z wydłubanymi nasionkami. Gdy się chwilę pogotuje,
odstaw na bok, żeby lekko ostygło.
W dużej misce ubij lekko żółtka, chwilę, nie napowietrzaj, nie mogą być białe. Wyjmij ze śmietanki laskę wanilii. Wlej do żółtek chochlę lekko ostudzonej śmietanki, wymieszaj, wlej kolejną i znowu wymieszaj, i tak do końca śmietanki. Uderz naczyniem z mieszaniną o blat, żeby pozbyć się zbędnych pęcherzyków. Przelej masę przez sitko do innej miski. Podziel masę na 6 porcji, w zależności od wielkości naczynek, moje były średniej wielkości, ponoć im płytsze tym lepiej, unikajcie kokilek.
W dużej misce ubij lekko żółtka, chwilę, nie napowietrzaj, nie mogą być białe. Wyjmij ze śmietanki laskę wanilii. Wlej do żółtek chochlę lekko ostudzonej śmietanki, wymieszaj, wlej kolejną i znowu wymieszaj, i tak do końca śmietanki. Uderz naczyniem z mieszaniną o blat, żeby pozbyć się zbędnych pęcherzyków. Przelej masę przez sitko do innej miski. Podziel masę na 6 porcji, w zależności od wielkości naczynek, moje były średniej wielkości, ponoć im płytsze tym lepiej, unikajcie kokilek.
Wstaw naczynka do piekarnika na 45 minut, w podanej temperaturze. Krem nie wyjdzie bardzo sztywny,
może być w środku dygoczący. Wyjąć i ostudzić. Kiedy będzie zimny, przykryć
folią spożywczą i wstawić do lodówki na co najmniej 4 godziny.
Jeśli po tym czasie na kremie będą jakieś krople wody, to
delikatnie usunąć je ręcznikiem papierowym, wystarczy go przyłożyć. Wierzch
posypać brązowym cukrem, około 1 łyżkę i skarmelizować palnikiem. Warstwa cukru
nie może być też za gruba, bo zrobi się nam sztywna tafla nie do złamania.
*Jeżeli jednak nie posiadacie palnika, to można również skarmelizować cukier w piekarniku. W tym celu, należy ustawić funkcję grilla, mocno rozgrzaną górną grzałkę i ustawić pod nią naczynia przez kilkanaście sekund. Uważać, żeby nie spalić.
*Jeżeli jednak nie posiadacie palnika, to można również skarmelizować cukier w piekarniku. W tym celu, należy ustawić funkcję grilla, mocno rozgrzaną górną grzałkę i ustawić pod nią naczynia przez kilkanaście sekund. Uważać, żeby nie spalić.
Jak widać roboty nie jest dużo, tylko więcej czekania, ale warto.
Powodzenia !
Nigdy nie jadłam creme brulee, naczytałam się o nim dużo, przejrzałam wiele przepisów, ale kurcze DLACZEGO JA NIE MAM PALNIKA :(
OdpowiedzUsuńJa trafiłam na ten przepis i nie szukam dalej, bo autorka jest specjalistką, a desr jest pyszny. Palnik jest niezastąpiony, moim zdaniem warto go nabyć (np. w Duka) i można też używać do przypalania bez :D
Usuńo to ja podobnie jak wyzej - nigdy nie jadla a naczytalam sie hohoho!!! ostatnio widzialam w markecie penny taki palnik w promocji - moze to czas najwyzszy zeby sie w niego zaopatrzyc i w koncu stwarzyc takie cudo:))))) swietny wpis - pozdrawiam agata
UsuńKiedys myslalam, ze to szalenie trudny deser; potem sprobowalam i okazalo sie, ze nie taki diabel straszny :) Pieknie wyglada u ciebie!
OdpowiedzUsuńWygląda przepysznie! :) Na bank również spróbuje go zrobić.
OdpowiedzUsuńSuper wygląda :) Ja jeszcze nigdy sama nie zrobiłam, ale się przymierzam!
OdpowiedzUsuńKurde, chciałabym bardzo spróbować takiego deseru! Wygląda wprost idealnie :)
OdpowiedzUsuńMój ulubiony! ;)
OdpowiedzUsuńJa proponuje jeszcze na skarmelizowany cukier dodać pomarańczowy likier Cointreau, wtedy dopiero jest uczta:D
OdpowiedzUsuńO dziękuję, następnym razem wypróbuję :)
Usuńuwielbiam , pychota:)
OdpowiedzUsuńwow, wygląda cudnie ! idealnie ci wyszedł i pewnie nieziemsko smakuje ;D
OdpowiedzUsuńRobiłam taki raz kilka lat temu . . . muszę koniecznie powtórzyć :)
OdpowiedzUsuńJa karmeliowałam cukier w piekarniku pod mocno rozgrzanym grilem. Też wychodzi :D
Jeśli tak wychodzi, to pozwolę sobie dodać Twoją uwagę o piekarniku do przepisu ;)
UsuńKicham Cię za niego - chyba zrobię w świeta dodatkową rozpuste, bo mama i ja jesteśmy go ciekawe;).
OdpowiedzUsuńChyba wkradła się literówka i zabawnie wyszło :D Jest bardzo dobry, polecam Ci :))
Usuńjejku, też chcę ten palnik! Poluję na niego już x lat;D
OdpowiedzUsuńMniaaam, pycha!
Muszę go w końcu kiedyś zrobić, a jeśli nie to się wprosić do kogoś takiego jak ty i posmakować :D
OdpowiedzUsuń