Moja przygoda z kuchnią azjatycką w doborowym towarzystwie
Relacja Katowice – Bielsko, dwie spontaniczne i pazerne
na smaczne życie dziewczyny, wylądowały na pokazie z kuchni azjatyckiej,
zorganizowanym przy okazji V półfinału konkursu Bloger Chef. Dostałam zaproszenie
od organizatorów i od razu złapałam mojego jednomyślnego kompana – Pannę Poranek (nie, na zdjęciu poniżej, to nie ona :P)
Pokaz, a jednocześnie krótki kurs gotowania, odbył się w Bielsku-Białej, w restauracji „Dworek”, szefa kuchni Mirka Drewniaka, który poprowadził jedną część spotkania, czyli przyrządzanie dań w woku.
Pokaz, a jednocześnie krótki kurs gotowania, odbył się w Bielsku-Białej, w restauracji „Dworek”, szefa kuchni Mirka Drewniaka, który poprowadził jedną część spotkania, czyli przyrządzanie dań w woku.
Zapoznałam się z nowymi dla mnie sposobami przyrządzania
jedzenia, bo kuchnia azjatycka, była dla mnie dotąd jedną z tych niezbyt
doświadczonych. Bardzo wpadły mi do gustu produkty używane w tej kuchni,
zwłaszcza olej sezamowy, sos teriyaki, makaron ryżowy i mleczko kokosowe.
Były przygotowane stoły z przyrządami do gotowania i
koszami składników. Uczestnicy mogli podejść i zacząć improwizować, bez żadnych
wskazówek, liczyła się tylko nasza wyobraźnia i trochę podstaw ze wstępu, jaki
zafundował nam szef kuchni.
Razem z Olgą dopadłyśmy jedno stanowisko i szaleńczo
zaczęłyśmy tworzyć nasze dzieło. Zrobiłyśmy kurczaka w sosie teriyaki z zieloną
papryką, sezamem, makaronem ryżowym, tofu obtoczonym w chili i podanym na plasterkach świeżego melona. Muszę powtórzyć to nasze danie w domu, bo było pyszne, wszystkim
smakowało i nawet nas chwalono za dobranie smaków, więc to już jakiś początek.
W drugiej części mistrz sushi pokazywał nam, jak zgrabnie
i z fantazją zrobić te małe zawiniątka. Jak wszyscy wiemy sushi zawiera
zazwyczaj surową rybę, a tutaj drugą propozycją dodatku był kurczak w panierce 'panko' (już w pewnym momencie złapałyśmy się za tego kurczaka i jadłyśmy samego,
ta panierka jest przepyszna).
Na koniec spotkania zostaliśmy uraczeni pysznym obiadem z
deserem i już spokojnie, po wielu wrażeniach i nowościach, mogliśmy udać się do
hotelu na odpoczynek.
A wkrótce pokażę Wam relację ze świetnej knajpki,
do jakiej trafiłyśmy w Katowicach, przez poznaną na kursie blogerkę-krytyk
Olę /ostrygę/. Przy okazji byłyśmy Olą zafascynowane, jak można tyle w życiu
robić i mieć taką ciekawą osobowość. Więc jak widzicie z wyjazdu same plusy, podróż nam się cały czas dobrze układała, Olga wróciła do Lublina, a ja mam nadzieję, że w przyszłym roku Lublin przeniesie
się do Katowic ;P
Wrzucilas zdjecie Mirka zaraz po wzmiance mnie. To wygląda jakby Mirek byl panna Poranek <3
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam, musi być jakiś element abstrakcji :D
UsuńPokaz gotowania rzeczywiście był bardzo ciekawy. :) A danie które przygotowałyście było przepyszne! Bardzo mi smakowało:)
OdpowiedzUsuńKinga:)
Oo Kinga, dziękuję :)) Bardzo miło było Cię poznać :D
UsuńGratuluję:) i jak już to zrobisz, to poproszę o przepis na to piękne danie!
OdpowiedzUsuńNa pewno powtórzę i pewnie umieszczę tutaj przepis :D
Usuńja rowniez gratuluje i poprosze o to piekne apetyczne danie:)
UsuńTo musiało być niesamowite przeżycie! Strasznie Wam zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńNo trzeba przyznać, że Pan Sushi wymiatał :) Wszystko co zrobił było pyszne! Miło było Was poznać dziewczyny!!
OdpowiedzUsuń