#10 Łódź, miasto nocą i magiczna Florence
Trafiło mi się, że wreszcie pierwszy raz pojechałam do Łodzi. Jak to w zimie, dojechałam już jak było ciemno, więc miasto zobaczyłam w mroku i to nieduży kawałek, ale mogę je uznać za częściowo zaliczone, na mojej podróżniczej mapie.
Głównym powodem podróży był koncert Florence and the machine, zespołu z magiczną wokalistką, którą po tym wydarzeniu uwielbiam jeszcze bardziej. Naprawdę jeśli, ktoś lubi i jeszcze nie był, to bardzo mocno, mocno polecam, bo to niesamowite przeżycie. W jednej chwili wszystko staje się czystą radością z życia i uświadomieniem sobie w pełni tu i teraz.
Ulica Piotrkowska nocą jest przepiękna, ubogaca ją jarmark, ciekawe witryny, fajne jedzenie i aromat grzanego wina. Mam nadzieję, że jeszcze dotrę tam kiedyś za dnia. A na razie zostawiam Was z piosenką Florence + the machine - Delilah :) Czekajcie na barszcz, bo wyszedł dobrrry ;)
Cudne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńKoncertu zazdroszczę; bardzo lubię Florence i mam nadzieję, że i mi kiedyś uda się wybrać :)
Przez Łódź tylko przejeżdżałam; muszę przyznać, że nie poczułam wewnętrznego przymusu do dokładniejszego zwiedzania ;)
To chyba jedno z tych miast, że trzeba wiedzieć gdzie iść, żeby zobaczyć coś fajnego, na każdym rogu na pewno tak nie jest, ale urok w znajdywaniu :)
UsuńTeż w ten weekend miałam to szczęście i byłam w Łodzi na koncercie Flo! Niesamowite przeżycie , ale pewnie to już wiesz :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie wiedziałam, że tam będziesz, bo wypatrywałabym porządnie :)
No właśnie, można było się zgadać publicznie hehe, może następnym razem :)
UsuńZazdroszczę koncertu :( Ja jestem z okolic Łodzi :)
OdpowiedzUsuńprzez ten koncert i całą aurę, Łódź wspominam bardzo ciepło :)
Usuń