Naleśniki migdałowe z nasionami chia przed wizytą w Parku Śląskim
Naleśniki to jeden z posiłków, które idealnie wpasowują się w weekend. Można powoli zwlec się z łóżka, pić zieloną herbatę obmyślając plan dodatków do wyczekiwanych naleśników, które mają odmienić Twój dzień, a przynajmniej podkręcić energię i humor.
Te naleśniki są pomiędzy zwykłymi, typowo cienkimi naleśnikami do zawijania, a pulchnymi pankejkami. Są sprężyste, omletopodobne i grzecznie się smażą na złoty kolor, taki jaki rano można było podziwiać przez okno. Później prędko zwinąć się do największego Parku i zachwycać się każdym młodym listkiem na drzewie.
Składniki (2 naleśniki):
1 jajko
1/4 szklanki mleka migdałowego lub innego
1 łyżeczka nasion chia
2 łyżki mielonych migdałów (można zmielić samemu w blenderze)
1-2 łyżki mąki orkiszowej lub innej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
Dodatki:
banan, pół
masło orzechowe
1-2 łyżki jogurtu
konf. z czarnej porzeczki
Roztrzepać jajko w misce, wymieszać z mlekiem i nasionami chia. Dodać resztę składników, odstawić na 5 minut. Rozgrzać patelnię z odrobiną oleju np. kokosowego. Przemieszać masę i wlać połowę na patelnię, nie musi się rozlać po całości, tak na średnią wielkość. Przewrócić na drugą stronę, gdy na wierzchu pojawią się bąbelki i masa zacznie się ścinać.
Naleśniki posmarować masłem orzechowym lub migdałowym, nałożyć plasterki banana, jogurt, porzeczki z konfitury i złożyć na pół.
Smacznie! :)
OdpowiedzUsuńOd dawna chodzą za mnie naleśniki migdałowe i chyba zmotywowałaś mnie to ich zrobienia ;D
OdpowiedzUsuńMotywuję podwójnie komentarzem :))
UsuńPrzepis od razu mi sie spodobal:-). Takze juz wyprobowany. Nalesniki zjedzone. Po prostu przepyszne. Z pewnoscia przepis powtorze:-P.
OdpowiedzUsuńSuper, ja już znowu je planuję :)
UsuńCudownie puchate pyszności :)
OdpowiedzUsuńA Ciebie wiosna na całego :)
Wreszcie nasyciłam się wiosenną pogodą, trzeba tak parę godzin poprzebywać z naturą :D
UsuńChia do ciasta naleśnikowego to super opcja :)
OdpowiedzUsuńPyszne. Smakowały też mojej córce (a ona wybredna jest ;)) Pewnie będziemy częściej robić, podobnie jak pizzę z Twojego przepisu (najlepsza). Bardzo lubię Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńDziękuję!!! A córcia wie co dobre widzę :)
Usuń